Welkom in het Koningrijk der Nederlanden!
Nadajemy z Amsterdamu, miasta magicznego, ciekawego, pelnego kontrastow i piekna. Jest to moje i Zwira spojrzenie na swiat i nasze codzienne zycie. Czasem smutne a czasem wesole, a to czego nie dopowiedza slowa, oddadza zdjecia. Zaczynamy!
A to pod naszym domem. Pare dni prawdziwego lata i udalismy sie w celu exploracji sasiednich chaszczy. Tak sie sklada, ze niedaleko nas jest las Amsterdamse Bos a w nimjeziorka, nad ktorymi lubia zbierac sie miejscowi geje. Ale nie w celu podgladania tubylcow ryszylismy w chaszcze. Poza tym oni nie bardzo sie z czyms kryja. Chcielismy wykroic kawalek zieleni dla nas dwojga gdzies w ustronnym zakatku, najlepiej z widokiem na wode, a nie bylo to latwe zadanie. Podczas najcieplejszych dni lata ludzie powylazili nie wiadomo skad. Zwiro gotowy do drogi na swym zdobycznym rowerze, tylko maczety brak.;-)
Za rogiem ludzie mieszkaja bardzo ciekawie. Tuz nad linia wody, musi byc milo tak usypiac do kolysania na falach, szum wody - cos pradawnego drzemiacego w kazdym z nas. Te noce na plazy spedzone w namiocie, szum oceanu. Balumbalej, Balumbalej ;-)
Pod wplywem tego miasta powstaje osobny rozdzial pod tytulem estetyczne zajebiste auta. Czasem zdarzy sie jakas perelka. Jednym slowem cos milego dla oka.
A tak oto maja miejscowi dzialkowicze. No dzialeczka jak marzenie!
Jeszcze cos typowo holenderskiego. Przeciez nie moze zabraknac gesi.
A to kot, ktory odwiedzil nas dzisiaj. Ogolnie to przychodza juz dwa, kot i kotka (fotki pozniej). Teraz pada i oba spia z nami. Zwiro sie smieje, ze spimy z naszym inwentarzem. Ale jeszcze rybki zostaja na zewnatrz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz