wtorek, 30 października 2012

Kosmici sa wsrod nas...

Deszczowy dzien. Juz jesien. I pojawiaja sie pierwsze swiateczne dekoracje.






Dzisiejszy egzemplarz.


O, Znajomy! 


A taki rowerek chce miec!


sobota, 27 października 2012

na ulicach amsterdamu



Troche ciekawostek technicznych. Tak sie przenosi meble, gdyz klatki schodowe sa za waskie.



Juz zimno. Ale jeszcze udalo sie powygrzewac na sloncu. Grad tez byl..


czwartek, 18 października 2012

Co nam daje natura...

Dziś trochę o roślinkach.

W języku keczua ayahuasca oznacza „pnącze duszy”. Ten świety napój, pity przez Indian z Amazonii, jest mieszanka dwóch roślin, których składniki – powodującą zmiany percepcyjne i wizję psychoaktywna substancja DMT (Dimetylotryptamina) oraz powstrzymujący metabolizm tego związku inhibitor MAO zapewniają silne metafizyczne przeżycie oraz możliwość kontaktu z duchami. „Ayahuasca zapewnia kompleksowe leczenie, dlatego nazywana jest »medycyna«. Jej zadaniem nie jest leczenie jakiegoś wyodrębnionego, zmienionego chorobowo obszaru, ale »uzdrowienie« całości czyli ciała, psychiki i duszy.


Tak, podobno jest "tam".


To próby pokazania tego tam przez artystów, którzy odbyli podróż do innego świata.
Ayahuasca jest podobno bramą do świata przed urodzeniem i po śmierci.


DMT jest substancją, która w śladowych ilościach jest wytwarzana przez ludzki organizm. Dokładniej jest produkowana przez szyszynkę.
Badania wykazują, że jego wytwarzanie rozpoczyna się ok. 49 dnia życia płodu, a jest to dzień w którym, według wierzeń hinduistów, w ciało wstępuje dusza. Co ciekawe znaczący wzrost tej substancji odnotowuje się u ludzi w stanie agonalnym.

To nie jest lekarstwo. To cała medycyna! :)
Ayahuasca pokazuje jak uleczyć siebie samego.


Kilka artykułow na temat:
http://hyperreal.info/node/663
wywiad
http://neurogeneticsinstitute.blogspot.nl/2009/07/ayahuasca-transkomunikacja-i.html


I film:
http://www.youtube.com/watch?v=AQqx5BcrTXo&feature=BFa&list=PL8B9A26D7B5BEA373

To na razie tyle. Pogrzebię jeszcze trochę, ale teraz czas do roboty. :)



niedziela, 14 października 2012

artysta - malarz

Po nieprzespanej nocy przez sublokatora przyszedl czas na zaprezetowanie jego marnych prac :-)
Ok 1 w nocy obudzila mnie glosna muzyka wiec zeszlam coby go upomniec po drodze odkrywajac obszczana podloge w kiblu. Moje przypuszczenia okazaly sie niepezpodstawne, ze on nietomny juz jest! Z komunikacji nici. Pomimo plocha nadzieje mialam, ze niebawem osobnik ten padnie. Naprawde niewiele mu barkowalo. Ale gdzie tam! Nawet trzykrotne upomnienia nie daly skutku. Padl dopiero ok 5 nad ranem. Ach, organizm ludzki nie przestanie mnie zadziwiac. Alkohol jakby na chwile robil z nas nadludzi. W stanie upojenia wydaje nam sie, ze mozemy wiele. Tylko mi nie podoba sie to, ze przez niego ja mam zawalona noc. Ja swoim blantem nikomu nie szkodze :-) W ramach zemsty umieszczam jego dziecinne obrazki. Glownie jego dziewczyny. Z jednej nawet chce zrobic popielniczke sic! W dupie mam jego zgode i uszanowanie praw autorskich. W koncu te obrazy wisza we frontowym oknie. Kazdy moze je fsotografowac. Ach, zemsta slodka jest :-) :-) :-)



Zalosne atelier, a raczej melina..

środa, 10 października 2012

Nie tylko krowy..

Gwiazda rocka :-)

Prosty przekaz.

W coffee shopie ( i nie chodzi tu o kawe :-) ). Emocjonujaca rozgrywka szachowa. I co, puste cpuny, tak?!

 Niedziela nad jeziorem.


O, drzwi do lasu ;-)


Nie tylko takie bestie czaja sie w chaszczach. Tamtego dnia niefotunnie natknelam sie na obmacywanki gejow.. A te szkockie krowy, zakupione przez miasto mialy oniesmielac amatorow lesnych figli. No, ale ostatecznie mi nic nie grozi a Zwira nie bylo ze mna ;-)




Na targu.





 Kawa z Annalies. Lubie chodzic z nia po targu. Wspolne uzaleznienie polaczylo nas;-) Ma dobre oko i potrafi celnie doradzic. Ja wrocilam do domu bogatsza o czapke, na ktora sama nie zwrocilabym uwagi :-)



czwartek, 4 października 2012

Sniadanie pod chmurka

Rano przyszedl pomysl do lba, coby sniadaniowac na swiezym powietrzu. Towarzystwo sie zebralo wieksze ale pare kromek wiecej bylo przewidziane :-) Patent warty powtorzenia gdy pogoda sprzyjac bedzie. Zwlaszcza, ze do parku mamy zrzut beretem. Wiekszasc zdjec robilam jadac ale efekt rewelacyjny :-)






Pod kasztanowcem (na deser).